Technologiczna rewolucja wśród zabawek analnych – czyli recenzja koralików Soraya Beads od LELO

Moc, jakość i piękno w jednym – recenzja wibrującego korka analnego Funn Plug od Femme Funn
15 października 2024

LELO to marka, którą kojarzy każdy, kto choć trochę interesuje się rynkiem gadżetów dla dorosłych. Luksusowy wygląd i innowacyjne technologie to jedne z najbardziej charakterystycznych cech tej marki. Ma to jednak swoją drugą stronę medalu, którą w tym wypadku jest cena. Kilkaset złoty to standardowa cena niemal każdego gadżetu LELO. Przez lata recenzowania zabawek erotycznych zdążyłam na własnej skórze przekonać się, że nie zawsze wyższa cena oznacza lepszy produkt. Nie będę jednak ukrywać, że gdy tym razem otrzymałam do zrecenzowania jeden z najnowszych gadżetów tej marki, moje oczekiwania wystrzeliły bardzo wysoko, jako że już wcześniej słyszałam o nim dużo pozytywnych opinii. Czy więc na koniec okazało się, że najnowsze koraliki analne marki LELO warte są kwoty, którą trzeba za nie zapłacić?

Contents

Wizualne piękno

Nie ukrywam tego, że jestem trochę sroką, jeśli chodzi o gadżety erotyczne – musi mi się on wizualnie podobać, żebym w ogóle miała ochotę go użyć. Dlatego, gdy koraliki pierwszy raz trafiły w moje ręce, byłam nimi oczarowana. Piękny, lilowy kolor i subtelne, złote zdobienie na rączce sprawiły, że przez dłuższy czas po prostu macałam gadżet, oglądając go ze wszystkich stron. Poza zdobieniem na rączce, gadżet w całości pokryty jest przyjemnym w dotyku, aksamitnym silikonem. Jest to w pełni bezpieczny, hipoalergiczny materiał, co jest bardzo istotne, jeśli zabawka ma mieć kontakt z tak wrażliwym miejscem, jak śluzówka odbytu.

Dodatkowo, nie mogę nie wspomnieć o tym, że całość jest przepięknie zapakowana. Minimalistyczne pudełko ze złotymi napisami i przezroczystą szybką sprawia, że zabawka doskonale nadaje się na prezent dla bliskiej osoby. W środku poza koralikami znajdziemy również ładowarkę USB, woreczek do przechowywania, próbkę lubrykantu, a także instrukcję i kartę gwarancyjną. Mówiąc w skrócie – jeszcze zanim w ogóle uruchomimy gadżet, już wiemy, że mamy do czynienia z produktem premium.

Technologia Bow-Motion

Tym, co szczególnie wyróżnia markę LELO na rynku jest to, że praktycznie każdy ich produkt zawiera w sobie jakąś nową, opatentowaną technologię. Perłą w koronie LELO jest nadal Sona – soniczny masażer łechtaczki – o którym wciąż powstają pieśni i poematy. Czym więc wyróżnia się Soraya Beads spośród innych koralików analnych dostępnych na rynku? Tym czymś jest mianowicie technologia Bow-Motion. Producent opisuje ją jako technologię, której działanie przypomina pchnięcia, jakie towarzyszą penetracji, bez potrzeby wykonywania jakichkolwiek ruchów gadżetem. Czyli mówiąc wprost, LELO obiecuje nam, że z tym gadżetem będziemy się czuli tak, jakbyśmy uprawiali seks analny. Czy w tym momencie czujecie powiew dużej dozy sceptyzmu? Rozumiem was w pełni – sama miałam dokładnie tak samo.

Jak więc wygląda to w praktyce? Do wyboru mamy 8 trybów wibracji, z których większość to tryby zmienne, jednak tryby ciągłe jak najbardziej mamy też do wyboru. Osobiście dla mnie w tych koralikach wygrywa tryb, podczas którego mamy wrażenie, że wibracje przepływają w tą i z powrotem, z jednej kulki na drugą. I tu muszę przyznać, że coś jest w porównaniu działania tego gadżetu do seksu analnego – naprawdę czułam, jakby zabawka w środku się poruszała, pomimo że obiektywnie wiem, że tak nie było. Więc może nie porównałabym funkcji tego gadżetu do seksu analnego z drugą osobą jeden do jednego, ale jak najbardziej było to doświadczenie, którego nie dostarczyła mi nigdy wcześniej żadna zabawka analna.

Dodatkowo, oprócz wyboru ulubionego trybu, możemy również dopasować do siebie najbardziej odpowiadającą nam intensywność. Na początku wydawało mi się, że jak na taką cenę, wibracje oferowane przez ten gadżet nie są zbyt spektakularne, jednak bardzo szybko się przekonałam, że wewnątrz odbytu są one zupełnie inaczej odczuwalne i w pełni wystarczające, zwłaszcza na wyższych poziomach intensywności. Moim zdaniem wibracje w koralikach różnią się od typowych wibracji oferowanych przez klasyczne wibratory – bardziej porównałabym je do czegoś pomiędzy wibracją a pulsacją, co po włożeniu gadżetu do środka sprawiło, że czułam wszystko jeszcze „głębiej”.

Elastyczność i długość

Soraya Beads składa się z czterech połączonych ze sobą kulek, ułożonych od najmniejszej do największej. Najmniejsza ma zaledwie 2 cm średnicy, a największa 3,5 cm. Jeśli o mnie chodzi, to po wysmarowaniu gadżetu sporą ilością lubrykantu, trzy pierwsze kulki weszły do odbytu bez najmniejszego problemu, a przy czwartej musiałam się trochę nagimnastykować, ale w końcu cała zabawka znalazła się w środku. Uważam jednak, że u mnie większy kłopot stanowiła raczej długość gadżetu niż jego grubość, bo przy wkładaniu czwartej kulki czułam minimalny dyskomfort w dalszej części odbytu. Chwila przerwy i większa ilość lubrykantu rozwiązały ten problem, jednak uważam, że nawet jak ktoś odpuści sobie ostatnią kulkę i pozostanie przy trzech, nadal będzie mógł w pełni cieszyć się możliwościami, jakie oferuje ten gadżet.

Jeśli chodzi natomiast o elastyczność koralików, powiedziałbym, że jest nie za duża. Do pewnego stopnia możemy wyginać gadżet, jednak opisałabym go jako dość sztywny. Ma to swoje plusy – dzięki temu jesteśmy w stanie dokładnie nim manewrować, jednak minusem jest to, że dla części osób może się on okazać po prostu zbyt sztywny. Osobiście nie obraziłabym się, gdyby koraliki te były trochę bardziej giętkie, jednak bardzo szybko przyzwyczaiłam się do ich stopnia elastyczności.

Zabawka dla każdego

Gadżet ten może być używany przez osobę każdej płci, ponieważ producent zapewnia, że jest on również doskonały do masażu prostaty. Jako że sama prostaty nie mam, to nie mogę dać wam znać, czy jest to prawda czy nie, ale nie widzę powodów, dlaczego miałoby to być kłamstwo. Gadżet jest tak anatomicznie wyprofilowany, że może na spokojnie być używany jako masażer punktu P.

Dodatkowe uwagi

Nie warto się jednak ograniczać! Jednym z najbardziej spektakularnych dla mnie momentów w tymi koralikami był ten, gdy użyłam ich jako masażera łechtaczki. Wibrująco – pulsacyjne działanie sprawiło, że orgazm był bardzo szybki – sama aż byłam tym zaskoczona. To doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że wibracje w tej zabawce różnią się od klasycznych. Dlatego warto poeksperymentować i sprawdzić, jak różne części naszego ciała reagują na zabawkę.

Byłam też pozytywnie zaskoczona jeśli chodzi o głośność gadżetu. Przyzwyczaiłam się do tego, że zabawki tej marki są raczej głośniejsze niż cichsze, więc byłam przygotowana na to, że tym razem będzie tak samo.

Jednak mam wrażenie, że tym razem producent lepiej o to zadbał – gadżet jest niesłyszalny zza zamkniętych drzwi. Możecie więc śmiało się na niego decydować, jeśli zależy wam na akustycznej dyskrecji.

Mycie jest banalnie proste – ja używam do tego tylko wody z mydłem, ale możecie śmiało użyć też cleanera do czyszczenia zabawek erotycznych. Używałam już koralików kilka razy i nie wyczułam żadnego zapachu, który pozostałby na gadżecie po zabawie, więc jeśli tego się obawiacie, to nie ma czego.

Ostatnie słowa

Z pewnością koraliki Soraya Beads są jednym z najdroższych gadżetów w mojej kolekcji. Jednak dostarczyły mi doznań, których do tej pory nie znałam, w związku z czym uważam, że są warte swojej ceny. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z zabawkami analnymi, być może lepiej będzie zacząć od czegoś mniejszego i tańszego – na przykład od wibrujących korków analnych marki Satisfyer bądź Svakom, żebyście mogli najpierw sprawdzić, czy lubicie taką stymulację. Ale jeśli ten krok już za wami i chcecie iść dalej, a przy tym znacząco nie ogranicza was budżet, to w tym momencie nie ma lepszego gadżetu, który mogłabym wam polecić.

Marta Sobolewska
Marta Sobolewska
Cześć, nazywam się Marta Sobolewska i już tylko kilka miesięcy dzieli mnie od zostania psycholożką. Seksualność człowieka to główny obszar moich zainteresowań, a swoją przyszłość wiążę z pracą edukatorki seksualnej. Na co dzień pracuję również w jednym ze sklepów stacjonarnych Venus w Gdańsku oraz piszę recenzje gadżetów erotycznych i artykuły na bloga. W swoim wolnym czasie uwielbiam czytać książki i uczestniczyć w konwentach fantastyki w różnych częściach Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Created with Visual Composer